Gdańsk zyska nowe połączenia lotnicze. To sprawdzona metoda promocji miasta

Remigiusz Szulc
26.05.2015

W Polsce działa kilka sporych, regionalnych portów lotniczych, ale tylko nieliczne notują dobre wyniki finansowe i liczby odprawianych pasażerów. Do ekstraklasy zdecydowanie należy lotnisko w Gdańsku, które jest dla miasta nie tylko oknem na świat, ale także znakomitym narzędziem promocji. Czy Gdańsk dostatecznie je wykorzystuje?

Nowe kierunki, jeszcze większe możliwości dla mieszkańców Gdańska

Gdańskie lotnisko im. Lecha Wałęsy jest zdecydowanie największym portem w północnej Polsce, który w minionym roku obsłużył ponad 3 miliony pasażerów. Wynik jest imponujący, ale nie wziął się z przypadku. Z Gdańska możemy obecnie polecieć do ponad 50 miejsc w Europie, a latem ta liczba jeszcze się zwiększa, bo operować zaczynają czartery. Na tym nie koniec.

Od 19 czerwca niskokosztowa linia WizzAir uruchamia 3 nowe połączenia z gdańskiego lotniska. Będziemy mogli polecieć do duńskiego Billund, Brukseli-Charleroi i szkockiego Aberdeen. Jednocześnie przewoźnik zapowiedział zbazowanie na gdańskim lotnisku szóstego samolotu, co pozwoli zwiększyć częstotliwość lotów do Oslo Torp, Sztokholmu Skavsta, Bergen, Stavanger, Mediolanu i Liverpoolu.

Tradycyjnie możemy liczyć na bardzo atrakcyjne ceny biletów i przy odrobinie elastyczności oraz szczęścia spokojnie znajdziemy połączenia w cenie 39 złotych w jedną stronę. Najdroższe w nowym zestawie kierunków będzie Aberdeen, gdzie ceny startują z poziomu 119 złotych, co i tak jest bardzo korzystne (w porównaniu chociażby do linii tradycyjnych operujących do Glasgow). Dodajmy, że loty na nowych kierunkach będą się odbywać w poniedziałki i piątki.

Po co nam tyle lotnisk?

Czy ktoś pamięta jeszcze czasy, gdy zamożne osoby mogły wylecieć w świat co najwyżej z Warszawy (a i tak wyłącznie z przesiadkami), a porty regionalne pełniły funkcje baz wojskowych lub wręcz złomowisk dla reliktów przestworzy? Tak było jeszcze w latach 90. Później – sami wiecie. Unia Europejska, pieniądze, które trzeba wydać, ambicje.

W XXI wieku polskie porty lotnicze zaczynają powstawać jak grzyby po deszczu i każde większe miasto za punkt honoru stawia sobie doprowadzenia do uruchomienia połączeń z innymi europejskimi miastami. Ma to niestety swoją cenę. Porty regionalne w większości przynoszą olbrzymie straty i bez pomocy samorządów już dawno można by zamienić je na parkingi.

W najgorszej sytuacji – finansowej i wizerunkowej – są obecnie lotniska w Bydgoszczy, Zielonej Górze, Łodzi i Lublinie. Nie są one w stanie przyciągnąć do siebie przewoźników, którzy mogliby zaoferować mieszkańcom atrakcyjne połączenia. Koło się zamyka – nie ma pasażerów, nie ma połączeń, nie ma pieniędzy. Są straty.

Gdańskie lotnisko radzi sobie natomiast wciąż naprawdę nieźle, podobnie jak porty we Wrocławiu i – to zaskoczenie – w Rzeszowie. Cud? A może przemyślana strategia marketingowa?

Gdańsk dobrze promuje swoje lotnisko

Co stoi za sukcesem gdańskiego portu? Tych elementów jest co najmniej kilka. Po pierwsze – lotnisko od dawna promuje się jako największy i najwygodniejszy port wylotowy w północnej Polsce. Strategia działa znakomicie, bo statystycznie spora część odprawianych pasażerów to mieszkańcy województwa kujawsko-pomorskiego. Bydgoszczanie i torunianie nie korzystają więc z własnego lotniska (bo nie mają żadnej oferty), a dzięki autostradzie A1 w ciągu 2 godzin są w stanie dojechać do Gdańska. Marketingowcy nadmorskiego portu nie muszą się więc nawet szczególnie starać – wystarczy, że co jakiś czas przypomną mieszkańcom okolicznych województw o swojej bogatej ofercie.

Gdańskie lotnisko korzysta także na dobrze zaplanowanych umowach code-share, które pozwalają pasażerom wylecieć z Gdańska praktycznie w dowolne miejsce na świecie na jednym bilecie. Port współpracuje z LOT-em i przede wszystkim Lufthansą, a ci przewoźnicy otwierają przed pasażerami zupełnie inne kierunki.

Lotnisko jest świetną reklamą Gdańska

Pamiętajmy, że duża liczba połączeń z europejskimi portami, to nie tylko korzyść dla mieszkańców regionu, ale także znakomite narzędzie promocyjne. Kto powiedział, że samoloty wracają do Gdańska puste? Podróżują nimi przecież turyści z innych krajów, którzy kiedyś być może słyszeli, że Polska jest warta odwiedzenia i dzięki tanim lotom nareszcie mają okazję się o tym przekonać.

Podobnie jest z ludźmi biznesu – trójmiejski rynek jest dla nich bardzo atrakcyjny, a możliwość szybkiego dolotu bezpośrednio do Gdańska jest dodatkowym argumentem, aby jeszcze bardziej się nim zainteresować.

Nie oszukujmy się – cała Europa, wzorem Ameryki, przesiadła się już do samolotów. Trudno byłoby przekonać np. mieszkańca Alesund, żeby wsiadł w samochód, wjechał nim na prom i po kilkunastu godzinach podróży z rozkoszą zaczął podziwiać cuda gdańskiej architektury. Jednak skoro ma możliwość kupienia biletu samolotowego w cenie butelki piwa (mówimy o norweskich realiach), to dlaczego miałby się nie skusić?

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie